ladyeve
WYSUSZONA NA WIÓR STARSZA ŻABA
Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Czw 19:31, 26 Kwi 2012 Temat postu: przemyślenia Barbry dla tych co się boją rzucić |
|
|
strach
pierwsza mysl-jak osiagne przyjemnosc, jak sie bede bawic, dyskutowac, pic wino, siedziec w knajpie bez papierosa. nie da sie przeciez.
a da sie chili kochana, da. w pewna zime, wtedy jeszcze kopcilam w domu, u sasiadow zapanowal zakaz palenia w srodku ze wzgledu na stan zdrowia sasiada (spowodowany fajami, a jakze). i? siedzielismy czasem caly wieczor wychodzac moze 2 razy na papierosa i bawilismy sie przednie.
wtedy zapalilo mi sie w glowie-ej, da sie bawic bez fajki!! no jasne ze sie da. zanim zaczelam palic, a zaczelam bardzo pozno, 13 lat temu, bawilam sie bez tego swietnie.cale zycie nastoletnie i pol studenckiego. co wiecej, jak juz kopcilam jak lokomotywa zazdroscilam tym co rechocza i sa zadowoleni bez koniecznosci wysysania jednego za drugim. palenie zaczelo mnie meczyc. strach przed tym jak to bedzie bez palenia byl jednak wiekszy dosc dlugo.
nie ma sie czego bac, jest tylko jedna wielka ulga jak juz sie wydostaniesz ze szpon tego cholerstwa.
druga mysl-jak to bedzie jak bedzie sytuacja stresowa. wiec odkladanie-po takim a takim wydarzeniu juz rzuce. a dupa. przyszlo drugie, trzecie i czwarte. mozg moj mowil wiec- sluchaj, w taki sposob nigdy nie rzucisz. 2 lata temu zylam w wielkim stresie, tak wielkim ze pierwszy raz w zyciu bralam prochy na uspokojenie. palilam jednego za drugim. i zauwazylam,
ze paradoksalnie, jestem jeszcze bardziej nerwowa. wniosek?
palenie nie pomaga w ujarzmieniu nerwow, podnosi cisnienie wiec nie uspokaja, poza tym im wiecej palisz tym wiecej chcesz. nikotyna opuszcza system bardzo szybko i cialo natychmiast domaga sie nowej dawki.
ale ale...jak dziada dostatecznie dlugo przetrzymasz juz nie bedzie mial nad toba wladzy.
tak naprawde potrzebujesz kilku dni. fizycznie. pozniej zostaje tylko glowa. a glowa jest mocna.
przy mysli- chce mi sie palic, mowisz nie. nie chce mi sie palic. to tylko sytuacja w ktorej zazwyczaj palilam- kawa, rozmowa, telefon. po pewnym czasie znika ta asocjacja.
zostaje wielka przyjemnosc picia kawy, rozmawiania, bez przymusu palenia.
stres zostaje tylko ten prawdziwy, nie powiekszony o ten wywolany papierosem. bo brak nikotyny to stres, bo organizm sie domaga.
po przerwaniu lancucha juz sie nie domaga. bo nie potrzebuje.
jak na poczatku, jak za starych dobrych czasow sprzed papierosow.
trzecia mysl- jak sie skoncentruje. zaczelam sie obserwowac. okazalo sie ze papieros wcale mi w koncentracji nie pomaga, odciaga od pracy, powoduje ze nawet durne sprzatanie domu trwa 2 razy dluzej bo trzeba 5 wypalic po drodze. nie mowiac o pracy.
palenie dekoncentruje, chec na papierosa dekoncentruje. a to bledne kolo- zapalasz, relaks pozorny bo cholerstwo dostaje nikotyne. powrot do pracy, cholerstwo zaniedlugo znow daje o sobie znac. czyli trzeba zapalic.
czyli o pracy juz nie myslisz. wystarczy przerwac ten lancuch. i faja przestaje przeszkadzac ci w zyciu, zabierac cenny czas.
wkurw
papierosy zaczely mnie denerwowac.
najpierw to ze palilam coraz wiecej. do 2 paczek w porywach do 3 w czasach imprezowych.
dlatego zaczelam zazdroscic ludziom ktorzy nie pala, ze nie musza jak ja co chwile palic. zastanawiac sie czy komus nie dmucham w nos.
leciec myc zeby po kazdym bo jak moj niepalacy chop ma to calowac, brrrr.
syf popiolowy wszedzie. lek po wyjciu z domu czy aby na pewno wszystkie dogasilam, a moze kosz na smieci sie zajara??
przymus posiadania, panika jak sie konczyly, latanie przed sniadaniem po fajki, bo skonczyly sie wieczorem. wiec juz wieczorem humor byl popsuty.
NIEWOLNICTWO w ktore sama sie wpakowalam, ktore sama sobie serwowalam dzien po dniu, paczka po paczce. ja. osoba ktora nie znosi jakichkolwiek zaleznosci...
mielilam to w glowie i mielilam
i powiedzialam dosc!
przestalam palic
nie lazilam po scianach jak przy wczesniejszych probach.a uzaleznienie przeciez bylo to samo.
dlaczego?
bo wiedzialam z cala pewnoscia ze mam dosc tego niewolnictwa i ze nie chce palic. ze bedzie tylko lepiej.
wiec juz nie bylo marudzenia, jak przy poprzednich probach-chce mi sie fajeczki.
nie chce fajeczki.nie chce tego gowna. przeciwnie-chce zyc bez tego.
rewelacja!!!!
rzucajcie
trzymaj sie chili, warto
no i... na koniec dostalam bonus w postaci nieduszenia sie przy wchodzeniu pod gore, uwagi ludzi ze promienieje, mamy, ze mam swietna cere i jestem mniej nerwowa, itd. i wszystkie te korzysci o ktorych wszyscy wiemy.
pewnie wiele rzeczy przeoczylam mimo ze juz kilka dni przymierzam sie do tego wpisu, dla tych ktorzy chca przestac palic ale sie boja.
chce go wkleic juz i natychmiast, tym bardziej ze widze ze chili wziela byka za rogi
niech trwa ta walka bo warto.
zbliza sie WOLNOSC.
to naprawde nie boli, satysfakcja jest ogromna a korzysci niezmierne. strat natomiast absolutnie zadnych.
Copyright by Barbra1976©
Post został pochwalony 0 razy
|
|